20 sie Testowanie kremu z historią w tle
Recenzja Nawilżająco – ochronnej emulsji SPF 30 PA+++ Vitamin E
Ostatnio na półkach The Body Shop pojawiła się ulepszona wersja kultowej linii z witaminą E. Nowe produkty zawierają między innymi: olej z kiełków pszenicy (antyoksydant zawierający witaminę E) oraz naturalny i organiczny kwas hialuronowy uzyskiwany z pszenicy. Te i inne cenne składniki zamknięte są w ślicznych jasnoróżowych opakowaniach.
Jedną z nowości udoskonalonej serii jest Emulsja ochronno-nawilżająca z filtrami przeciwsłonecznymi SPF30 i PA+++, którą wygrałam w konkursie do przetestowania. Termin pisania konkursowych recenzji już minął, ale swoją chciałam napisać, gdy już będę pewna zdania na temat nowego kremu.
Zacznijmy od tego, co widać bez testów. Opakowanie i prosta szata graficzna przypadły mi do gustu. Dużym plusem jest buteleczka z pompką typu airless. To wygodne i higieniczne rozwiązanie zapewnia świeżość, brak dostępu powietrza i bakterii do kosmetyku. Emulsja ma rzadką, płynną konsystencję. Łatwo się rozprowadza i ma przyjemny zapach, który jednak dość szybko się ulatnia.
Krótka historia o ilości
Gdy pierwszy raz miałam użyć tego nowego produktu, problemem na jaki się natknęłam, była kwestia: ile powinnam jej nałożyć? Na polskiej stronie The Body Shop można znaleźć tylko ogólną charakterystykę całej serii. Bardziej szczegółowy opis oraz informację o sugerowanej ilości do użycia przeczytałam na stronie brytyjskiej, według której w skórę twarzy i szyi należy wmasować ilość odpowiadającą wielkości ziarnka grochu.
I tu pojawiło się kolejne pytanie: czy to nie za mało, żeby filtry odpowiednio działały? (Dla niewtajemniczonych: aby filtry przeciwsłoneczne skutecznie chroniły skórę, należy nałożyć ilość między ok. 1 – 1,25ml przy stosowaniu tylko na twarz i 1,5 – 1,8ml przy aplikacji na twarz i szyję. Więcej na ten temat znajdziecie w artykule Podstawa pielęgnacji przeciwzmarszczkowej.)
Aby rozwiać moje wątpliwości, poszłam do sklepu z dręczącym mnie problemem. Konsultantka chyba się starała, ale nie mogłyśmy się do końca dogadać. Najpierw wyjaśniła, że SPF30 na dzień pod makijaż wystarcza, ale jeśli chcę mocniejszą ochronę, mają krem z SPF50. Tłumaczenia dotyczące moich wątpliwości nie przyniosły większych rezultatów, więc zapytałam po prostu jaką ilość mam nakładać na twarz. “No skoro opakowanie jest z pompką, to jedną pompkę” – usłyszałam w odpowiedzi. To jednak nie spowodowało, że się poddałam:) The Body Shop ma przecież stronę na Facebook’u. Więc wysłałam do nich wiadomość w nadziei, że zostanę zrozumiana.
Ja: Dzień dobry, chciałabym zadać pytanie dotyczące Serum z wit E z SPF30. Jaką ilość produktu należy nałożyć, żeby filtry w nim zawarte były odpowiednio skuteczne? (rekomendowana przez lekarzy ilość kremów z filtrem to ok. 1ml) Przeczytałam na angielskiej stronie, że ilość jaką należy nakładać odpowiada wielkości ziarnka grochu, ale to raczej za mało. (?) Pozdrawiam
TBS: Patrycja, nawet mała ilość serum wystarczy, by filtry były skuteczne 😉 Najważniejsze jest, by dobrze rozsmarować kosmetyk. Jeśli czujesz, że nałożyłaś go za mało, zawsze możesz dodać odrobinę więcej. Należy pamiętać, by nie przesadzić z jego ilością, ponieważ powinna być to cienka warstwa, która szybko się wchłonie 😉 Pozdrawiamy!
Poddałam się dopiero teraz 🙂
Konkret
Cóż, co do jednego muszę się z nimi zgodzić – rzeczywiście należy rozsmarować na twarzy niewielką ilość cienką warstwą. Inaczej nałożony później makijaż zważy się lub spłynie. Jest to spowodowane pozostaniem na skórze tłustego filmu, nawet po odczekaniu, aż kosmetyk się wchłonie. Z tego też powodu, mam wątpliwości, czy emulsja nadaje się do każdego typu cery (jak jest napisane na opakowaniu). Myślę, że dobrze sprawdzi się u osób ze skórą bardzo suchą, suchą i normalną, a szczególnie odwodnioną – właśnie ze względu na tworzenie warstwy ochronnej.
Na mojej normalno – suchej skórze z tendencją do odwodnienia, kosmetyk sprawdza się bardzo dobrze. Tak jak obiecuje producent, skóra jest mocno nawilżona, gładka i delikatna w dotyku. Zmarszczki mimiczne, które uwidaczniają się, gdy moja cera jest przesuszona, wygładzają się, skóra staje napięta i sprężysta.
Po próbach stosowania różnych ilości, okazało się, że w moim przypadku największą możliwą jaką mogę nałożyć pod makijaż, jest jedna pompka. W związku z moimi wątpliwościami odnośnie działania filtrów, emulsji używam w pochmurne dni lub gdy wiem, że na dworze będę krótko.
Skład
Nie byłabym sobą, gdybym nie zajrzała do składu kosmetyku, który z taką dokładnością w siebie wcieram. Wszystkie składniki znajdziecie tutaj. Zdecydowanie podobają mi się podane w nawiasach kategorie, do których należą składniki.
W składzie filtry pojawiają się już od trzeciego miejsca i jest ich aż 5. To na plus. Minusem natomiast jest to, że wszystkie są to filtry chemiczne,a wśród nich znajdziemy Ethylhexyl methoxycinnamate, który widnieje na liście składników przedostających się do organizmu i działających podobnie do hormonów. Więcej na ten temat znajdziecie w artykule Hormony w kosmetykach. Wśród filtrów nie zabrakło również Persolu, który w kontakcie z większością kosmetyków makijażowych ulega destabilizacji i traci właściwości ochronne. To jednak nie jest duży minus z uwagi na występowanie innych filtrów fotostabilnych. O filtrach przeciwsłonecznych przeczytasz w artykule Jakie filtry cz.2. Oprócz tego na pierwszy rzut oka widać, że w składzie mamy dużo substancji zapachowych. Zaletą jest brak parabenów.
Podsumowując: jako krem na dzień na skórze suchej ze skłonnością do odwodnienia, emulsja sprawdza się bardzo dobrze. Produkt całkowicie spełnia obietnicę producenta o wygładzeniu i nawilżeniu skóry. O ile nie przesadzę się z ilością, makijaż nakłada się i utrzymuje bardzo dobrze. Po dobrych kilku godzinach zaczynam się lekko świecić w okolicy nosa, ale należy wziąć poprawkę na to, że emulsję testowałam głównie w ciepłe dni.
Jeśli macie skórę bardzo suchą, suchą lub normalną, polecam ten produkt jako jeden z elementów pielęgnacji. Na pewno nie w roli kremu z filtrem do opalania. Zastrzeżenia mam co do składu, ale przecież nikt nie mówi, że jest to produkt natural, organic, vege czy jeszcze coś 🙂
Brak komentarzy