fbpx
Test
Modern Women | Czytelnia
Portal dla nowoczesnych kobiet
blog, portal, porady, lifestyle, jedzenie, kuchnia, gotowanie, moda, fashion, strój, zakupy, zdrowie, fit, sport, wydażenia, kosmetyki, uroda
16173
paged,page-template,page-template-blog-vertical-loop,page-template-blog-vertical-loop-php,page,page-id-16173,paged-23,page-paged-23,ajax_fade,page_not_loaded,,qode-title-hidden,side_menu_slide_with_content,width_370,qode-theme-ver-7.7,wpb-js-composer js-comp-ver-5.6,vc_responsive

5 kroków idealnej opalenizny z tubki

5 kroków idealnej opalenizny z tubki

Mam nadzieję, że już niedługo świadomość ludzi na temat zagrożeń związanych z nadmiernym opalaniem będzie na tyle wysoka, że dużo większym obciachem będzie smażenie się w słońcu na oleju kokosowym, niż parę przypadkowych smug od samoopalacza. Mimo to, warto się przed nimi uchronić 🙂 Do idealnej sztucznej opalenizny wystarczy 5 prostych kroków i odrobina wprawy.

1. Peeling

Równomierny efekt najłatwiej uzyskasz, gdy samoopalacz nałożysz na skórę pozbawioną martwego naskórka. W zależności od preferencji, użyj gotowego peelingu (zwróć uwagę, żeby nie miał parafiny, ale naturalne oleje, tak jak peelingi z mojego rakingu klik) lub peelingu zrobionego w domu, np. z kawy (połącz mieloną kawę i olejkiem). Złuszczenie pomoże także odsłonić spod skóry krótkie włoski do depilacji i pomoże zapobiegać wrastaniu.

Peeling wykonaj dzień wcześniej, żeby skóra zdążyła zregenerować się w miejscach, gdzie doszło do podrażnień. To także uchroni Cię przed niechcianymi plamami. Regularne delikatne złuszczanie naskórka wykonuj także po zastosowaniu samoopalacza, dzięki temu będzie schodził równo z całego ciała.

2. Depilacja

Dzień przed aplikacją wykonaj również depilację, jeśli używasz depilatora lub wosku. Gdybyś zrobiła to tuż przed nałożeniem samoopalacza, jego większa ilość zebrałaby się w dziurkach w skórze po włosach, tworząc nierówną opaleniznę. W przypadku depilatora, możesz użyć go również dzień po “opalaniu”, ponieważ nie ma on wpływu na proces złuszczania. Golenie nóg działa podobnie jak peeling (też zdziera naskórek). Dlatego, jeżeli nie musisz robić tego codziennie, ogól nogi dzień wcześniej.

3. Balsam

Nawilżona, odżywiona i napięta skóra lepiej wchłonie samoopalacz. Po wyżej wymienionych zabiegach, nie zapomnij nabalsamować ciała produktem o bogatej konsystencji. To kolejny krok pomagający uzyskać równomierną opaleniznę, a także zapewniający zdrowy, promienny wygląd skóry. O moich ulubionych balsamuch i masłach do ciała pisałam tutaj.
W dniu aplikacji samoopalacza użyj natomiast nietłustego, nawilżającego balsamu. Zadba on o naskórek i nie zablokuje działania następnego produktu.

4. Rękawica

Samoopalacz z powodzeniem możesz nakładać rękami. Ale nie zapomnij dokładnie wyszorować rąk (szczególnie okolic zgięć i paznokci), najlepiej używając ostrej gąbki lub szczoteczki. Po umyciu, nałóż niewielką ilość samoopalacza na wierzch dłoni i szybko rozetrzyj. Inaczej zostaną Ci nieopalone rękawiczki.
Dla mnie niezastąpionym odkryciem jest rękawica do aplikacji samoopalacza. Przy jej pomocy dużo szybciej, a jednocześnie dokładniej i równomierniej rozsmarowuję produkt. Nałożenie opalenizny z tubki trwa tyle ile zwykłe balsamowanie. Do tego nie brudzimy dłoni i możemy od razy posmarować ich wierzch. Na rynku dostępne są rękawice kilku firm (model z Rossmanna kosztuke ok 20zł), bywają też sprzedawane w zestawie z samoopalaczem. Swoją, firmy St.Moriz, kupiłam w internecie. Jest to najtańszy model jaki znalazłam i mogę go polecić z czystym sumieniem, bo sprawdza się świetnie. Dzień po użyciu myję ją wodą z mydłem.

5. Samoopalacz

Opaleniznę z tubki nałożyć najlepiej wieczorem, dłuższą chwilę przed snem, żeby produkt zdążył się dobrze wchłonąć. Po aplikacji uważaj, żeby nie pochlapać skóry i nie zrobić sobie trudnych usunięcia zacieków. Rano dobrze wziąć prysznic, zmywając resztki produktu i często występujący charakretystyczny zapach.
Wybór samoopalacza w dużej mierze zależy od tego, jaki efekt chcesz uzyskać. Jeżeli zależy Ci na delikatnej opaleniźnie dla zdrowszego wyglądu, w drogerii spokojnie znajdziesz coś dla siebie. Do lekkiego przybrązowienia świetnie sprawdzały mi się produkty z SunOzon dostępne w Rossmannie. Unikaj chusteczek samoopalających – bardzo trudno uzyskać nimi równomierny efekt. 

Jeśli szukasz mocnego efektu, warto zainwestować w produkt z wyższej półki. Nakładanie kolejnych warstw tańszych samoopalaczy, skutkuje marchewkową, a nie złotą opalenizną. Wyższa cena balsamów, żeli i pianek samoopalajacych jest związana (oprócz opłaty za markę i jej reklamę) z wykorzystaniem w nich lepszych, droższych barwników. Posiadają także konsystencję ułatwiającą równomierną aplikację.

Droższe samoopalacze często zawierają również składniki dogłębnie nawilżające lub odżywiające skórę, dzięki którym opalenizna utrzymuje się znacznie dłużej.  Dla porównania: dużo słabszy efekt produktu SunOzon utrzymuje się na mojej skórze do trzech dni. Natomiast balsam z Vita Liberata daje cztery razy mocniejszą opaleniznę (przy jednej aplikacji), która pozostaje na skórze bez zmian przez tydzień. Jeszcze jedną cechą ułatwiającą równe nakładanie (szczególnie początkującym), z którą nie spotkałam się w tańszych kosmetykach, jest zabarwienie samego produktu widoczne na skórze. Dzięki temu widzisz gdzie i jak dużo samoopalacza nałożyłaś. Ten doraźny kolor (często dość pomarańczowy, więc się nie przestrasz), zmywa się z porannym prysznicem odsłaniając właściwy kolor opalenizny.

W tym momencie używam samoopalacz w sprayu Bioderma Photoderm Autobronzant. Jest dostępny np. w SuperPharm i kosztuje ok. 55zł. W zeszłym roku kupiłam go w promocji za 19,90zł (po przetestowaniu dokupiłam jeszcze dwie butelki) i mam nadzieję, że taka okazja powtórzy się również z tym sezonie. Chociaż kuszą mnie bardzo naturalne samoopalacze Eco by Sonya.

AUTOR
Czytaj dalej…
Przejdź do strony artykułu