Przygotowania do lata
W tym roku na lato czekam z wyjątkowym utęsknieniem. Wyjście z domu w zwiewnej sukience i sandałach będzie dużą większą radością niż do tej pory. Kosmetyczne przygotowanie do lata sprawia mi więcej frajdy, a pielęgnacyjne rytuały dużą przyjemność. Dbam o siebie cały rok, ale wizja sukienek, sandałków i odkrytych ramion sprawia, że bardziej się do tego przykładam.
Krem z filtrem
W pielęgnacji twarzy jest to podstawowy element porannej rutyny. Przygotowując się na sezon wiosenno – letni jedną z pierwszych rzeczy, którą planuje jest zakup kremu z filtrem do ciała.
Już teraz zastanawiam się jaki wybrać i sprawdzam co nowego pojawiło się w sklepach. Kosmetyki chroniące przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych są podstawą pielęgnacji zapobiegającej starzeniu się skóry i występowaniu nowotworów.
Przed każdym latem zaopatruję się w nowe opakowanie kremu z spf. Resztki, które zostały z zeszłego roku, już się nie nadają, ponieważ filtry po takim czasie mogły ulec destabilizacji i nie ochronią właściwie skóry. Przy wyborze najważniejszym kryterium jest skład – im więcej rodzajów filtrów, tym lepiej. Dobrze, gdy jest to połączenie filtrów chemicznych i mineralnych.
Dla dzieci dobrze wybierać tylko te mineralne, niezawierające nanocząstek (które przenikają do organizmu). Ważną informacją jest to, że nie istnieją stuprocentowe blokery. Oznacza to, że nawet przy filtrach z wysokim SPF skóra nadal się opali. Na efekt czeka się trochę dłużej, ale też dłużej się on utrzyma, opalenizna będzie miała ładniejszy złoty kolor, a skóra ulega mniejszemu uszkodzeniu.
Wielogodzinne kąpiele słoneczne zdecydowanie lepiej zamienić na Idealną opaleniznę z tubki.
Więcej o szkodliwości promieni UV, ochronie skóry i wyborze dobrego kremu z filtrem przeczytacie w serii artykułów:
Przyczyny starzenia skóry
Podstawa pielęgnacji przeciwzmarszczkowej
Jakie filtry UV? cz.1
Okulary przeciwsłoneczne
Dobra ochrona naszych oczu przed słońcem jest równie ważna, jak ochrona naszej skóry. Okulary kupowane w sieciówkach lub na bazarku mają słabe filtry lub nie mają ich wcale. Efekty noszenia takich okularów są dużo bardziej szkodliwe, niż nie noszenie ich wcale.
Odpowiada za to bardzo prosty mechanizm. Przy mocnym świetle źrenice zwężają się, żeby ograniczyć wnikanie promieni do wnętrza oka. Ciemne szkła okularów wprowadzają oczy w błąd, dając złudny efekt mniejszej ilości światła. Efektem tego jest rozszerzenie źrenic. Gdy nosimy okulary bez filtrów, które przepuszczają wszystkie szkodliwe promienie, narażamy oczy na jeszcze większe uszkodzenia. Innym skutkiem “oszukania” oczu, jest brak sygnału dla organizmu, że jest wystawiony na działanie promieni słonecznych.
Nie występuje efekt opalenia, skóra nie staje się coraz ciemniejsza, więc bardzo łatwo o mocne oparzenia.
W takiej sytuacji nie przygotowuje się on odpowiednio do ochrony skóry poprzez produkcję melaniny. Najlepszym rozwiązaniem jest wybór okularów z dobrymi filtrami, ale dość jasnymi szkłami. Nosząc mocno przyciemniające, ale “sieciówkowe” okulary, często i tak mrużymy oczy (nowe zmarszczki murowane). Inaczej jest, gdy mamy dobrej jakości (nawet jasne) szkła. Tę różnicę bardzo zauważyłam u siebie, szczególnie, że mam dość wrażliwe oczy.
Dobrych okularów najlepiej szukać u optyka. Odstrasza wizja wysokiej ceny? Niepotrzebnie. W salonach można znaleźć modele już za ok. 50zł. Zamiast kupować kilka par super modnych (tylko w tym sezonie) okularów, można wybrać na jedne, klasyczne i świetnie dopasowane do kształtu twarzy, kupione u optyka.
Samoopalacz
Alternatywą dla szkodliwego opalania się jest złocisty brąz w butelce. Najczęstsze skojarzenie z samoopalaczem to pomarańczowa skóra. Na szczęście w sklepach jest coraz większy wybór samoopalaczy, za czym idzie również ich jakość.
Najlepsze samoopalacze to takie, które zawierają zielone pigmenty. Dzięki temu opalenizna jest oliwkowa, a nie pomarańczowa. U mnie świetnie sprawdziły się produkt firmy Vita Liberata. Ich cena jest wysoka, dlatego bardzo się cieszę, że znalazłam coś jeszcze lepszego w przystępnej cenie. W Rossmannie niedawno pojawiły się produkty b.tan. W ofercie znajduje się kilka produktów, które dają różny efekt opalenizny – od delikatnego muśnięcia słońcem do “spędziłam 2 tygodnie na plaży”. Ostatnio w promocji za dwa samoopalacze b.tan zapłaciłam 65zł.
Samoopalacz najlepiej nakładać specjalną rękawicą (dostępną również w Rossmannie), która zdecydowanie ułatwia równomierne rozprowadzenie kosmetyki i chroni przed zabarwienie wnętrze dłoni. Przy aplikacji samymi dłońmi, trzeba pamiętać, żeby wyszorować je ostrą gąbką lub szczoteczką, szczególnie skupiając się na okolicach paznokci.
O moim sprawdzonym sposobie nakładania samoopalacza przeczytasz w artykule: 5 KROKÓW IDEALNEJ OPALENIZNY Z TUBKI
Świetlista skóra
Gdy zaczyna robić się ciepło szczególnie zależy mi na ładnie wyglądającej, świetlistej skórze. Podstawą jest dobre nawilżenie i odżywienie skóry od zewnątrz (balsamami) oraz od wewnątrz (picie odpowiedniej ilości wody).
Z pomocą przychodzą również produkty wyrównujące koloryt skóry z pigmentami odbijającymi światło. W tej kategorii kosmetyków bardzo popularne są rajstopy w sprayu Sally Hansen (dostępne w kilku kolorach). Szybko zastygająca formuła, zapewnia długotrwały efekt bez ścierania się produktu i bez śladów na ubraniach. Aby uniknąć smug, nanieś produkt najpierw na dłoń, a później szybko rozsmaruj na nodze. Rajstopy można kupić w SuperPharm i Rossmannie, ale najbardziej korzystne ceny oferują sklepy internetowe.
Tańszy i łatwiejszy w aplikacji jest krem CC z Bielendy. Również jest trwały, zastyga na skórze, dodatkowo pięknie pachnie i bardzo dobrze nawilża skórę. Znajdziecie go w wielu drogeriach. Oba kosmetyki zmywają się dopiero przy pomocy gąbki i mydła.
Zapach
Gdy żar leje się z nieba, a w cieniu jest 35 stopni (chociaż na taką pogodę musimy jeszcze poczekać). W takie dni świetnie sprawdza mi się mały gadżet, który noszę w torebce. W sytuacjach kryzysowych z pomocą przychodzą mokre chusteczki antybakteryjne oraz te zawierające antyperspirant.
Przyczyną brzydkiego zapachu nie jest sam pot, ale przemiana materii bakterii, dla których jest on pożywką. Chusteczki antybakteryjne oczyszczają skórę i pozbywają się brzydkiego zapachu, a te z antyperspirantem zapobiegają poceniu. W Rossmannie szukajcie ich na półkach z kosmetykami podróżnymi.
Stopy
O ich regularnej pielęgnacji staram się pamiętać cały rok. Ale sezon sandałów i klapek powoduje, że szczególnie zwracam na to uwagę. W nadrobieniu wszelkich pozimowych zaległości przychodzą z pomocą skarpetki złuszczające. Są to plastikowe woreczki wypełnione płynem ze specjalną mieszanką kwasów. Nakładamy je na stopy i pozostawiamy na czas podany na opakowaniu. Martwy naskórek zaczyna się złuszczać po kilku dniach, odsłaniając miękką i gładką nową skórę. Dla lepszego efektu, dobrze jest codziennie moczyć stopy w ciepłej wodzie i smarować na noc grubą warstwą kremu. W tym czasie, odkryte buty raczej nie wchodzą w grę, bo stopy wyglądają dość brzydko… W czasie złuszczania, dobrze jest cały czas na stopach nosić skarpetki, żeby nie rozsiewać po domu kawałków naskórka.
Innym preparatem dającym ten sam efekt, jest maść na odciski (np. z Alfafarm). Plusem tego sposobu, jest możliwość zastosowania tylko w miejscu, które potrzebuje dogłębnego złuszczenia (skarpetki działają na całe stopy). Grubą warstwę maści nakładamy na problematyczne miejsca (np. na pięty), zakładamy skarpetki i idziemy spać. Reszta procesu wygląda tak samo, jak przy użyciu skarpetek.
Porównując oba sposoby: skarpetki są jednorazowe i droższe od maści, która starcza na kilka użyć. Efekt, który dają jest bardzo podobny.