Magiczny olejek antycellulitowy?
W tym roku pierwszy raz systematycznie zajęłam się pielęgnacją antycellulitową. Nie to, że wcześniej nie miałam cellulitu. Wręcz przeciwnie, mam duży. I właśnie dlatego, że wyzwanie jest spore i nie przewiduję stuprocentowego zwycięstwa, zawsze to odkładałam i spychałam na “kolejne jutro”. Tym razem jestem bardzo zadowolona z tego, że regularnie realizuje swoje postanowienie.
Okazało się, że najbardziej pomocny jest kosmetyk, którego przyjemnie mi się używa. Kremy i żele antycellulitowe, których używałam to dej pory, były śmierdzące, lepkie, trudne do rozsmarowania, albo dawały uczucie parzonej skóry (“efekt rozgrzewający”). Teraz używam pięknie pachnącego produktu z Yoskine – Japońskiego Olejku do ciała przeciw rozstępom i cellulitowi. Kosmetyk zamknięty jest w ładnej butelce (bardzo podoba mi się połączenie fioletu i złota) z wygodnym atomizerem. Ten suchy olejek łatwo i szybko rozprowadza się na skórze. Wchłanianie określiłabym na ok. 50%, ponieważ zostawia na skórze film.
Tak, jak zaleca producent, używam go wieczorem, a po aplikacji robię masaż – po ok. 3 min na każdą nogę. Do tego używam masażera z metalowymi kulkami. Ale zdecydowanie nie jest to mój ulubieniec, zamówiłam sobie już inny i nie mogę się doczekać aż przyjdzie.
Ważna uwaga ode mnie: jeśli masz problemy z krążeniem, tendencję do pajączków na nogach lub bardzo cienką skórę – wykonuj masaż bardzo delikatnie. Ja przy pierwszym zabiegu narobiłam sobie mnóstwo siniaków, które długo nie chciały zejść. Chciałam zrobić dobry masaż i szybko zobaczyć rezultaty, dlatego użyłam do masaży dużo siły. I to był błąd, bo zrobiłam sobie krzywdę.
Właśnie ze względu na pękające naczynka i pajączki, nie używam do masażu baniek chińskich. Bardzo nad tym ubolewam, bo dają świetne efekty.
Według producenta: “Już po pierwszych dniach stosowania skóra nabiera miękkości, jest lepiej nawilżona i wyraźnie wygładzona.” I zdecydowanie się z tym zgadzam! Na opakowaniu jest również napisane, że pierwsze efekty redukcji cellulitu mogą być widoczne już po 2 tygodniach. Zrobiłam sobie zdjęcia przed i po 2 tygodniach stosowania (planuję teraz robić je co miesiąc), żeby sprawdzać rezultaty. Nie będę Wam ich pokazywać i musicie uwierzyć mi na słowo, ale uważam, że widzę już lekką poprawę.
Żaden olejek sam w sobie oczywiście nie zdziała cudów. Sama aplikacja kosmetyku to zdecydowanie za mało. Do redukcji cellulitu najbardziej przyczyniają się masaże, ćwiczenia (u mnie joga) i zdrowa dieta. Ale dzięki olejkowi, którego używanie jest przyjemnością, nie zmuszam się do rytuału codziennego masażu, pamiętam o nim i wykonuję regularnie. Pięknie pachnący produkt, to taka dodatkowa motywacja.