Tint do ust – co to jest? jak stosować?
Pomadki matowe, błyszczące, naturalne i kolorowe – trendy się zmieniają, ale trwałe produkty do ust chyba nigdy nie wychodzą z mody. A jak dodamy do tego naturalny wygląd, to dla mnie petarda! Jaki produkt łączy w sobie te dwie cech? Tint do ust. Na rynku jest już od dawna i zupełnie nie wiem dlaczego nie zyskał należnej mu popularności.
Czym jest tint do ust? To płynna farbka, przypominająca kolorową wodę. Po nałożeniu szybko wysycha, pozostawiając na ustach skoncentrowane pigmenty. Większość z nich barwi usta, dzięki czemu są bardzo trwałe.
Nakładając kolejne warstwy łatwo stopniować moc koloru od delikatnego, naturalnego, po silny i wyrazisty. Ponieważ farbka wysycha i nie zostawia warstwy produktu (jak szminka) tylko samo zabarwienie, spod którego widać skórę ust – efekt jest baaaaaardzo naturalny.
Tint możesz nakładać pędzelkiem i dokładnie wyrysować kontur ust lub delikatnie wklepać go palcem np. tylko na środku (wg azjatyckiego trendu). Po zaschnięciu dobrze nałożyć pomadkę ochronną lub przezroczysty błyszczyk, żeby zabezpieczyć usta przed wysuszeniem. I bez obaw – to nie zmniejszy trwałości tintu!
Farbki świetnie sprawdzą się też w roli trwałej bazy pod różowe, czerwone, koralowe pomadki kremowe, ponieważ po starciu się szminki usta będą nadal zabarwione.
W ciągu dnia bez problemu naniesiesz poprawki. Dzięki bardzo lekkiej konsystencji farbki, nic się nie roluje i nie maże.
Pierwszy tint, którego używałam (ze 12 lat temu), był z Orifame i pewnie już dawno go nie produkują. Potem miałam kilka neonowych farbek z Bell – też wycofane, chociaż jeszcze znajdziecie je w drogeriach internetowych -> klik.
Teraz moim ulubieńcem jest Clarins Water Lip Stain w kolorze 01 Rose Water. Łatwo się go aplikuje i dość szybko wysycha. Ale na ustach czuć lekkie nawilżenie, więc pomadkę ochronną nakładam dopiero po ok. godzinie. Przy jedzeniu lekko schodzi wierzchnia warstwa, a pod spodem zostają zabarwione usta. Po demakijażu zostaje na nich lekka mgiełka koloru do następnego dnia.
Tint z Clarins ma aplikator w formie sztywnego pędzelka – co jest plusem i minusem. Łatwo wyrysować nim wyraźną linię ust, ale niezbyt przyjemnie wypełnia się ich środek.
Ogólnie – polecam! Ale warto polować na promocję.